Forum SPAT Wrocław Strona Główna SPAT Wrocław
Samodzielny Pododdział AT - Wrocław
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kronika zapowiedzianych śmierci

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPAT Wrocław Strona Główna -> Aktualności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dano
Łamacz Miednic



Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Sekcji Białej

PostWysłany: Śro 19:43, 18 Lut 2009    Temat postu: Kronika zapowiedzianych śmierci

JohnnyBravo napisał:
Gwałciciel zabił, bo policja była bezczynna
Marcin Kącki
2009-02-17, ostatnia aktualizacja 2009-02-16 20:23


Sąd każe zatrzymać gwałciciela w grudniu. Policja wie, gdzie poszukiwany mieszka, ale boi się, że nie otworzy im drzwi. W styczniu prosi o zgodę sądu na wejście siłą i czeka. Gdy dostaje zgodę w lutym, gwałciciel zabija już dwie osoby.

5 lutego br. Piąty dzień obławy na Jana S. rozpoczętej po bezlitosnym zabiciu przez niego dwóch niewinnych osób
Kościan, woj. wielkopolskie. 4 grudnia ub.r. Honorata S. czuje ulgę. Proces jej męża Jana, z którym była od roku w separacji, dobiega końca: w marcu mąż po raz pierwszy ją zgwałcił, w maju porwał do lasu, zgwałcił cztery razy, przyłożył pistolet do głowy i jeszcze zmusił do samogwałtu butelką.

Sędzia Agnieszka Olszewska pyta: - Czy obrona chce coś powiedzieć przed wyrokiem?
Adwokat Jana S. prosi o uniewinnienie klienta, bo: kobiety często kłamią, oskarżają o gwałt, mszczą się.

Sędzia ogłasza wyrok: trzy lata więzienia.

Jan S. zaczyna płakać. Adwokat prosi, by go wypuścić, zanim wyrok się uprawomocni: - Mój klient siedzi od maja.

Honorata S. i prokurator protestują. Sędzia jednak się zgadza: - Tymczasowe aresztowanie nie może przerodzić się w faktyczne wykonywanie kary pozbawienia wolności.

Przypominam, że broni nie znaleziono

Gdy Jan S. wychodzi na wolność, Honorata pędzi z sali sądowej do domu w Morownicy koło Kościana, gdzie mieszka z matką Eleonorą i babcią. Mówi im, że mąż gwałciciel skazany, ale wypuszczony. - Jak to? - pyta matka i nie wierzy.

Próbuje córkę pocieszać, ale ta już nie słucha, pakuje się i staje w drzwiach z sześcioletnią córką: - On tu przyjdzie mamo, zabije mnie! Zrobi, jak mówił!

Honorata ucieka do ośrodka dla ofiar przemocy domowej, ponad 100 km od Kościana. Pisze zażalenie od sądu, żeby jej męża z powrotem zamknąć. Bo Jan S., gdy tylko wyszedł, zaczaił się na nią pod uczelnią w Lesznie, gdzie Honorata studiuje zaocznie. Jej koleżanki go zauważyły i dały jej znać, żeby nie pokazywała się na uczelni.

Honorata pisze: "Czuję się zagrożona, bo on mówił mi, że prędzej czy później i tak wyjdzie, a skoro nie chcę z nim być, to razem umrzemy. Przypominam, że broń, którą mi kiedyś groził, nie została znaleziona, więc tym silniejsze są obawy, że może jej użyć".

Zażalenie Honoraty trafia do sądu wyższej instancji, do Poznania. Jeszcze nie przeczytali pierwszego listu, gdy Honorata pisze drugi, bardziej dramatyczny: "On szuka mnie nawet przez internet, jeździ pod domem mojej matki".

Dopiero 18 grudnia - 12 dni po wyjściu Jana S. na wolność - poznańska sędzia otwiera akta jego sprawy, czyta listy Honoraty i łapie się za głowę. Obecny na posiedzeniu adwokat Jana S. wyznaje, że to on doradzał klientowi, by szukał żony, by odnowić "kontakty ojca z dzieckiem".

Sędzia natychmiast każe aresztować Jana S. na trzy miesiące, bo "jest nieobliczalny, stanowi zagrożenie dla swojej rodziny, ma obsesję krzywdzenia, może się ukrywać". Tego samego dnia wysyła decyzję do komisariatu w Przemęcie, najbliższego miejscu zamieszkania Jana S. Ten odsyła sprawę do komendy w Kościanie.

Widzieliśmy go na drodze!

Honorata ukrywa się z córką. Posyła ją do nowej, tymczasowej szkoły, szuka dla siebie pracy. Choć jest daleko od domu, boi się, że spotka męża na ulicy, wypatruje jego mercedesa.

Wie już, że policja ma go szukać, ale co rusz dzwonią do niej znajomi: - Widzieliśmy go na drodze! Widzieliśmy go w samochodzie!

25 grudnia Honorata dzwoni do komisariatu w Kościanie i pyta: - Co robicie? Przecież on robi co chce, jeździ swoim samochodem pod waszym nosem.

Honorata przekazuje policjantom, że auto Jana S. stoi właśnie na ulicy jej matki w Morownicy. Policjanci obiecują, że sprawdzą. Matka Honoraty: - Przyjechali po czterech godzinach, samochodu już nie było.

Gdy Honorata dzwoni z awanturą, słyszy w komisariacie, że szybciej się nie dało. A przecież to tylko 15 km!
Do Bożego Narodzenia rodzice Honoraty, jej znajomi, sąsiedzi, widzą Jana S. na drogach, koło domu, w samochodzie, pod uczelnią w Lesznie. Honorata przekazuje informacje policji, podaje im numer rejestracyjny samochodu, a nawet numer telefonu komórkowego S.

Zna numer, bo mąż wysyła jej SMS-y - żąda spotkań z córką, choć jednego z gwałtów miał dokonać na oczach sześciolatki.
A co się pani tak interesuje?

W styczniu nakaz zatrzymania Jana S. wędruje z komendy w Kościanie do Wolsztyna.

Bombardowana kolejnymi SMS-ami od męża 14 stycznia Honorata dzwoni do komendy w Wolsztynie: - Co robicie?

Słyszy, że wszystko co trzeba.

- A macie jego numer telefonu? Dzięki komórce go namierzycie.

- Nie mamy. Nie zdążyliśmy jeszcze ściągnąć tych danych z komendy w Kościanie - przyznaje policjant. No to Honorata dyktuje jeszcze raz.

19 stycznia Honorata znowu dzwoni do Wolsztyna: - Co robicie? Przecież on wszędzie jest widywany.

Słyszy od policjanta: - A co się pani tak interesuje? Przecież to męża problem, nie pani.

Więc Honorata wysyła 20 stycznia trzeci list do sądu w Kościanie. Skarży się, że policja już kilka razy mogła złapać poszukiwanego: "Znajomi go widują, matka go widziała, przekazałam numer jego telefonu, numery rejestracyjne samochodu".

Z akt sprawy, które czytał reporter "Gazety", wynika, że policjanci z Kościana i Wolsztyna przez miesiąc poszukiwań nie zrobili najprostszej rzeczy - nie sprawdzili, czy Jan Sz. jest u siebie w domu.

18 stycznia Dariusz Kędziora, szef sekcji kryminalnej w Wolsztynie, wysłał pismo do sądu: "Proszę o wystawienie nakazu przeszukania domu Jana S. Mamy informacje, że poszukiwany bywa pod tym adresem. Jednak istnieje obawa, że mieszkające tam osoby mogą nam nie otworzyć drzwi, więc prosimy o siłowe otwarcie".

Większa ochrona? Niemożliwe

24 stycznia Honorata znowu dzwoni do Wolsztyna i podaje numer najnowszej komórki męża: - Znowu wysyła mi SMS-y!

27 stycznia do sądu w Kościanie pisze Eleonora, matka Honoraty. Prosi o ochronę babci, która była świadkiem w sądzie, i pogrążyła Jana S. - potwierdziła, że porwał on żonę z domu, co skończyło się gwałtem. Mąż Honoraty chodzi po okolicy i wygraża, że pozabija tych, co na niego zeznawali w sądzie.

Sędzia Olszewska - ta sama, która wypuściła w grudniu Jana S. - odpisuje matce Honoraty, że jest już decyzja o jego aresztowaniu i że "nie ma możliwości udzielenia świadkowi większej ochrony".

31 stycznia Jan S. przychodzi do gospodarstwa agroturystycznego, które prowadzi z chłopakiem Karolina, siostra Honoraty. Ona też zeznawała w sądzie na niekorzyść gwałciciela.

S. ma broń. Zabija jej chłopaka Arkadiusza, potem strzela Karolinie w serce i skroń. Nie wiadomo, czy chciał się tylko zemścić za zeznania, czy wydobyć od Karoliny informację, gdzie ukrywa się Honorata.

Gdy zabójstwo wychodzi na jaw, policja daje w końcu ochronę rodzinie Honoraty (o której trzy dni wcześniej sędzia pisała, że "nie ma takiej możliwości"). I urządza obławę na gwałciciela-mordercę - ogłasza m.in., że to wyjątkowo groźny bandyta i że ma broń (o której miesiąc wcześniej Honorata pisała w liście do sądu).
Kościanie i okolicach Leszna wybucha panika. Policjanci dostają sygnał, że S. ukrywa się na ogródkach działkowych niedaleko szkoły w Śmiglu. Na wypadek strzelaniny spędzają dzieci do sali gimnastycznej. O obławie informują media w całym kraju.

5 lutego, po pięciu dniach obławy, kościański sąd odpisuje policjantom z Wolsztyna na ich wniosek sprzed dwóch tygodni o "wejście siłowe" do domu Jana S. - jest zgoda!
Co zrobiliście, by go złapać?

8 lutego policjanci otaczają gospodarstwo w Szczepankowie Nowym, gdzie ukrywa się Jan S. Gwałciciel i morderca strzela sobie w głowę. Helikopter odwozi rannego do Poznania, który umiera w szpitalu.

Honorata wraca do matki i babci w Morownicy. Jej siostrę Karolinę pochowano jeszcze 7 lutego, dzień przed złapaniem S. Chłopaka Karoliny pochowano dzień później.

Pytam szefa komisariatu policji w Przemęcie, który jako pierwszy - 18 grudnia - dostał informację o nakazie zatrzymania Jana S.: - Co zrobiliście, by go złapać?

Marcin Skowroński odsyła mnie do komendy w Kościanie.

Wicekomendant z Kościana Leszek Majchrzak odsyła mnie do komendy w Wolsztynie.

Rzecznik komendy w Wolsztynie Wojciech Adamczyk odsyła mnie do Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu.

Jej rzecznik Andrzej Borowiak: - Szef wielkopolskiej policji zażądał informacji o wszystkich działaniach podjętych od momentu, gdy sąd kazał zamknąć Jana S. w areszcie. Czekamy na wyjaśnienia.

Źródło: Gazeta Wyborcza


Dlaczego policja szukała gwałciciela tak wolno?
Marcin Kącki
2009-02-17, ostatnia aktualizacja 2009-02-16 21:51

Szef wielkopolskiej komendy Wojciech Olbryś chce wyjaśnień: dlaczego jego podwładni przez półtora miesiąca nie mogli złapać gwałciciela Jana Sz.? Z ustaleń "Gazety" wynika, że dopiero po miesiącu od nakazu zatrzymania policjanci chcieli przeszukać jego dom
Ósmego lutego policja odtrąbiła koniec poszukiwań domniemanego zabójcy, który miał zastrzelić swoją szwagierkę, jej chłopaka i przez tydzień się ukrywał. Ale już sześć tygodni wcześniej powinien trafić do aresztu, bo sąd skazał go na 3 lata więzienia za wielokrotne zgwałcenie żony. Jan Sz. wyszedł na wolność w grudniu, bo sąd w Kościanie uznał, że nie jest groźny, ale tydzień później sąd poznański kazał go zamknąć, ponieważ "jest nieobliczalny i może krzywdzić rodzinę" - jak napisała sędzia w uzasadnieniu.

Jan Sz. pozostaje jednak dla policji nieuchwytny przez półtora miesiąca. Jego rajd miał się zakończyć zabójstwem. Dlaczego? Odtworzyliśmy przebieg działań policji w tym okresie.
Najpierw bojąc się o swoje życie Honorata Sz., żona poszukiwanego ucieka z domu wraz z córką i z ukrycia śle do sądu dramatyczne listy, w których ostrzega, że mąż gwałciciel grasuje po okolicy z bronią i "może dojść do tragedii".

Co kilka dni przekazuje też aż dwóm komendom - w Kościanie i Wolsztynie - informacje o miejscach, gdzie ukrywa się poszukiwany: daje jego numery telefonów, numery rejestracyjne samochodu. Gdy podaje dokładne miejsce ukrycia, policja sprawdza je po... czterech godzinach.

Podaje też drugi namiar: mąż jest w Karpaczu. Policja wysyła do Karpacza telegram, tamtejsi policjanci jadą sprawdzić, ale Jana Sz. nie zastają.

W styczniu kobieta dzwoni trzy razy na komendę w Wolsztynie z kolejnymi informacjami o mężu gwałcicielu, podaje też jego najnowszy numer telefonu. I słyszy od policjanta: - Co się pani tym mężem tak interesuje?

W aktach sprawy znaleźliśmy też pismo, w którym szef sekcji kryminalnej z Wolsztyna, miesiąc po nakazie zatrzymania gwałciciela, prosi sąd: dajcie nakaz przeszukania jego domu, bo, gdy zapukamy, może nikt nie otworzyć. Sąd dał zgodę... pięć dni po zabójstwie szwagierki Jana Sz.

Szef wielkopolskiej policji zapowiedział wyjaśnienia. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji: - Komendant oczekuje pełnych wyjaśnień, co uczynili policjanci od 18 grudnia do 31 stycznia, by poszukiwany został zatrzymany.

Na wyjaśnienia czeka również szefostwo poznańskiego sądu okręgowego, który bada akta sprawy związane ze skazaniem Jana Sz. na 3 lata więzienia. Chce odpowiedzi na pytanie: dlaczego sąd w Kościanie wypuścił gwałciciela zaraz po wyroku uznając, że nie jest groźny, a poznański uznał, że trzeba go zamknąć, bo "jest nieobliczalny".

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań


Porażka....


Ostatnio zmieniony przez Dano dnia Śro 19:45, 18 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SPAT Wrocław Strona Główna -> Aktualności Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin